Perfekcyjnie, czyli jak? Doskonale, idealnie, tak że mucha nie siada! Szkopuł w tym, że perfekcjonista nawet, gdy wykona zadanie na sto procent i tak nie jest zadowolony.

W tyle głowy pojawia mu się pytanie, czy aby na pewno nie dało się tego zrobić lepiej. Odpowiedź jest prosta – zawsze można zrobić coś lepiej lub... gorzej. Dlatego psychologowie mówią: rób wszystko wystarczająco dobrze.

Bądź wystarczająco dobrą żoną, matką, pracownikiem. Staraj się, ale nie bierz na barki losów świata, nie jesteś niezastąpiona. Zrób tyle, ile możesz, siłami, na jakie cię stać. Teoretycznie współczesne Polki wyszły już z tradycyjnych ról, ale w rzeczywistości do starych obowiązków dorzuciły sobie nowe. Mężczyźni pomagają coraz więcej – tak mówią statystyki – ale nadal do uzyskania pełnego partnerstwa w tym zakresie potrzeba kolejnej epoki. Dziś mówi się o superwoman – superżonie, matce, kochance, pracownicy. Pogodzenie tych ról pod szyldem perfekcji nie gwarantuje szczęśliwego spełnionego życia, ale raczej załamanie nerwowe.

Stres i presja godzi przede wszystkim w ciebie. Kanadyjscy naukowcy dowodzą, że ludzie dążący do doskonałości są bardziej narażeni na depresję. Wszystko traktują jak zadanie na egzaminie. Począwszy od sprzątania domu, a na wychowaniu dzieci kończąc. Perfekcyjni mężczyźni mają skłonność do zawałów, kobiety zaś walczą z zaburzeniami odżywiania – bulimią i anoreksją. Dlatego zasada: „rób wystarczająco dobrze” sprawdza się. W internecie pojawiają się już strony afirmujące nieperfekcyjność. To bunt kobiet przeciwko zrzucaniu na nie odpowiedzialności za dom i rodzinę.

Kobiety zamieszczają tam swoje niedoskonałe pomysły, jak: suszenie skarpetek na kanapie czy takie wieszanie prania, by nie wymagało prasowania. Są też rozwalające się pierogi, spalone naleśniki i bałagan, który z dumą pokazują internautki z komentarzem:„Czym chata bogata, tym brudna”. Program, którego twarzą jest Małgorzata Rozenek, drażni młode Polki, ponieważ wpisuje się w stereotyp, że za dom odpowiedzialna jest kobieta. Tymczasem współczesna partnerska wersja relacji, która pozwala rodzinie funkcjonować zdrowo, polega na podziale obowiązków. Jeśli go nie ma, zaczyna się problem. Zwykle to kobieta pozostawiona z obowiązkami ma poczucie porzucenia, osamotnienia i bezradności i to ona pierwsza mówi, a raczej krzyczy: „Dość!”. Zamiast zadowolenia z życia pojawia się złość i frustracja. Perfekcjonistka, która bierze zbyt dużo na swoje barki, jest wiecznie niezadowolona i ma pretensję do wszystkich dookoła.

A wystarczyłoby niewiele – umiejętność stanowczego mówienia „nie”, delegowanie obowiązków, informowanie członków rodziny o tym, że nie ustawicznie cierpi, gdy wszyscy się nią wysługują. Perfekcja i potrzeba zadowolenia wszystkich dookoła nie bierze się znikąd. Stoi za nią wymagający, wiecznie niezadowolony rodzic, który stawiał nierealistyczne wymagania, kochał za coś, porównywał z lepszymi. Tego balastu nie da się łatwo i szybko pozbyć. Perfekcjonizm dotyczy i gospodyń domowych i menedżerek z korporacji. Prezesów i drwali. Dziś mówi się o perfekcjonistach jak o osobach z problemem. Zarzuca się im się im brak kreatywności i nieelastyczność. Nawet jeśli mają dobry i nowatorski pomysł, to w obawie przed krytyką ocenzurują go sami i w efekcie ginie w szufladzie. Perfekcjoniści nie liczą się ze zdaniem i czasem innych, nie potrafią też odpoczywać. Nie ufają nikomu, bo nikt nie zrobi tego lepiej od nich. Mają skłonność do skupiania się wyłącznie na wadach, nieustannie kontrolują i sprawdzają podwładnych i bliskich. Nie dają prawa do błędu ani sobie, ani innym.

Tymczasem błędy popełnia każdy, a poza tym nie wszystko zależy od nas. Perfekcjoniści jak ognia obawiają się porażki i stwarzają atmosferę opresyjną z napięciem i nerwowością. A to przekłada się na złą atmosferę w pracy i w domu. Tracą czas, poprawiając coś kilkakrotnie, skupiają na szczegółach, nie ogarniają całości. Mają trudności z ustaleniem priorytetów. Niektóre sprawy mogą być przecież załatwione poprawnie po to, aby można było poświęcić uwagę tym, które potrzebują znacznie więcej czasu. Ludzie zarządzani przez nich zostają po godzinach, przez co są mniej wydajni. Perfekcjoniści stwarzają atmosferę trudu i znoju we wszystkim, co robią, przez co zainwestowany wysiłek staje się obciążeniem. Paradoksalnie, ale to właśnie oni nie są terminowi – lęk przed porażką i wieczne poprawki zatrzymuje ich przy zadaniu. W rezultacie praca z nimi lub bycie w ich orbicie to udręka. Perfekcjoniści nie potrafią czerpać przyjemności z życia. A przecież to jest możliwe!

Jak wyjść z perfekcjonizmu?

1. Zastanów się, ile czynności, które wykonujesz codziennie, dotyczy ciebie, co zaś robisz po to, by zadowolić lub wyręczyć innych.

2. Pamiętaj, że inni dorośli są tak samo odpowiedzialni za rzeczywistość, jak ty. Nie musisz dźwigać ich na swoich barkach.

3. Zaplanuj sprawy tak, żeby mieć tzw. oddech i nie stresować się nadmiernie, czyli zrób 70 proc. ze 100.

4. Deleguj obowiązki – członkowie twojej rodziny też potrafią obsłużyć pralkę i pozmywać naczynia. W pracy częściej ufaj podwładnym.

5. Pomyśl o sobie dobrze – to nieprawda, że jesteś tyle warta, ile osiągniesz. Jesteś wartościowym człowiekiem niezależnie od sukcesów i porażek.

6. Odpoczywaj! Relaks jest ważny – kiedyś trzeba naładować baterie.

7. Gdy efekty twoich wysiłków wydadzą ci się marne, pomyśl, że masz prawo do gorszego dnia albo że tak wyglądają twoje możliwości.

8. Gdy wydarzy się coś niezgodnego z planem – zaakceptuj to. Nie na wszystko masz wpływ.

9. Pomyśl: „Mam prawo do błędów”.

10. Daj je również najbliższym i współpracownikom. Nie ma idealnej rzeczywistości, a dążenie do niej oznacza stres i niezadowolenie, które się nie kończy.