Połowa Polaków nie rozmawia z dziećmi o pieniądzach. Dlaczego? Ponieważ nie potrafimy, bo i z nami nikt nie rozmawiał. W statystykach wygląda to tak: niespełna 20 proc. rodaków angażuje swoje pociechy w zakupy, tylko 17 proc. uczy dzieci oszczędzania, 35 proc. daje kieszonkowe. O tym, że z edukacją ekonomiczną dzieci nie jest u nas dobrze, zauważa Ryszard Petru, współautor książki napisanej razem z Grzegorzem Kasdepke pt.„Pestka, drops, cukierek”. Uważa on, że to pozostałości po PRL-u, w którym nie mieliśmy do czynienia z produktami finansowymi, a o pieniądzach się nie mówiło, bo brudne. W konsekwencji nie uczymy swoich dzieci wartości pieniądza. Dziś, w czasach różnej maści produktów finansowych, globalizacji i zalewającej konsumpcji pieniądze to już coś więcej niż tylko waluta. Dziś każdy Kowalski, nie tylko biznesmen ryzykujący na giełdzie, może za sprawą jednego kredytu stać się biedakiem na lata, bankrutem w dzień. A kupowanie najtańszych produktów może przyczyniać się do ludzkiej krzywdy na drugim końcu świata, bo kupujemy rzeczy wyprodukowane tanią siłą roboczą. Jednocześnie drogie i markowe produkty nie muszą być dobre, ponieważ w cenie są pensje ludzi odpowiedzialnych za marketing i promocję. Pieniądze określają też status społeczny, lokując ludzi na półkach, co sprawia, że łatwo poczuć się lepszym albo gorszym. Budzenie w dzieciach świadomości ekonomicznej nie polega tylko na nauce zarządzania czy budzenia w nich ducha przedsiębiorczości. To kształtowanie świa- domego obywatela i konsumenta, odpowiedzialnego za planetę i swoich bliskich człowieka. Dlatego rozmowy o pieniądzach z dziećmi to obowiązek i warto zacząć je jak najwcześniej, dopasowując problemy i język do wieku dziecka.

PRZEDSZKOLAK ZE SKARBONKĄ

Dzieci do 7 r. ż. nie znają wartości pieniądza. 3 zł, 30 czy 300 to dla nich to samo, tylko papierków więcej albo mniej. Mają przekonanie, że wszystko jest za darmo, a pieniądze biorą się ze ściany, czyli z bankomatu. Dziecko nie rozumie tego, że pieniądze mogą się skończyć, nie wie, na czym polega zależność między tym, że rodzice pracują, a tym, na co rodzinę stać. Nie warto zbywać dzieci stwierdzeniami:„Nie kupię ci zabawki, bo nie”. Zamiast tego można powiedzieć: „W tym miesiącu nie mamy już pieniędzy na takie wydatki, ponieważ musimy zapłacić za prąd. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy siedzieć po ciemku”. Dziecko kończące przedszkole i rozpoczynające naukę w szkole podstawowej powinno wiedzieć, że nie należy chwalić się bogactwem i nie wolno dokuczać dzieciom, które wychowują się w trudnych warunkach.

Warto już zacząć uczyć je dysponować małymi kwotami, dając kieszonkowe w wysokości np. 5 zł, instruując, że można za to kupić gumę do żucia czy ciastko. Ale można też je zaoszczędzić, żeby kupić sobie coś, na czym dziecku zależy, zapełniając skarbonkę. W ten sposób uczymy je, że na przyjemności trzeba zarobić, że nic nie spada z nieba. Przede wszystkim uczymy podejmowania pierwszych decyzji finansowych.

PIERWSZE RACHUNKI

Dziecko od szkoły podstawowej powinno już wiedzieć, czym jest sytuacja ekonomicz- na rodziny i wiedzieć, że trzeba się do niej dostosować. Temu służy rozmowa o tym, ile zarabiamy, bez szczegółów, ale tak, by pokazać dziecku skalę – że na wakacje u babci tak, ale na Karaiby już nie. Tego, czego absolutnie robić nie wolno, to oskarżać dzieci, że są „drogiewutrzymaniu”,żeprzez nie mamy gorszy standard życia. Króluje powiedzenie: „Gdyby nie ty, bo bym w złotych butach chodził”. To okrutne dla dziecka, czuje się wtedy winne i niepotrzebne, zaniża się jego poczucie wartości. Za to z dziećmi w wieku wczesnoszkolnym warto, używając matematyki, zabawić się, dodając i odejmując, bo dzieci uczą się przez zabawę. Np. masz 6 złotych. Ile kilogramów gruszek kupisz, jeśli kilogram kosztuje 2 zł? Albo: jeśli kupisz kilogram, to ile pieniążków ci zostanie? Można zabawić się z dzieckiem w „pensję” i narysować na papierkach walutę, wypłacając np. tysiąc papierków za sprawą 15. Obok rozrysować wydatki, jak czynsz, zakupy, wypady do kina itp. Pokazać, które są konieczne, a które tylko przyjemnością. Co znaczy zarządzanie i jaka jest gradacja ważności. Na co musi starczyć, na co może. Jeden z banków (PKO BP) dla dzieci do 13. r. ż. przygotował internetowe konto Junior. Jest ono połączone z kontem rodzica, który musi każdorazowo wyrazić zgodę na przelew. Można też doładować telefon, zakładać wirtualne skarbonki. Do konta wydawane są też karty bankomatowe.

KIESZONKOWE JAK PENSJA

Dzieci w wieku gimnazjalnym i licealnym można uczyć zarządzania pieniędzmi za sprawą powiększonego kieszonkowego. Tak, żeby to one decydowały, jakie kupić sobie spodnie czy kurtkę, miały budżet na kino i książki. W tym wieku nie jesteśmy już dla nich autorytetami w kwestiach stylu, więc lepiej wspierać ich samodzielność.

To ważne, żeby dziecko miało swobodę, ponieważ ucząc się wyboru, uczymy je odpowiedzialności. Jednak dając te pieniądze, poinstruujmy je, na co je przeznaczamy, ponieważ z przekazem:„wydaj na co chcesz” nie możemy potem mieć pretensji o to, że dziecko nakupiło sobie słodyczy, kosmetyków albo gier komputerowych. Warto zatem ustalić warunki kieszonkowego i zakres wydatków. Powiedzieć, że nie można wydawać wszystkiego naraz, a wydatki należy rozłożyć. Kupując, najpierw sprawdzić możliwe opcje, zamiast rzucić się na pierwszy z brzegu towar. Edukacji ekonomicznej może sprzyjać też oferta banku.

ROZMAWIAĆ O WARTOŚCIACH NIEZALEŻNIE OD WIEKU

Rozmowa o pieniądzach to jednocześnie rozmowa o wartościach, bo tak naprawdę to one za nimi stoją. Niezależnie od tego, czy w domu panuje dostatek, czy się nie przelewa, temat różnic społecznych i statusu, jaki dają pieniądze, podjąć trzeba.

W zamożnych domach uświadomić dzie- ciaka, że pieniądze nie biorą się z nieba, w domach z kryzysem finansowym koniecznościąjestrozmowaotym, co się dzieje, dlaczego na wszystkim oszczędzamy. Nie warto jednak odbierać dziecku wszystkich przyjemności. Ważne też, by dziecko nie czuło się współodpowiedzialne za sytuację ekonomiczną, bo nie ma na nią wpływu i – jak to dziecko – czuje się winne.

CO POWINNO ZNALEŹĆ SIĘ W ROZMOWIE O PIENIĄDZACH?

- Szacunek dla pracy i wysiłku innych ludzi.

- Przekonanie, że człowiek, niezależnie od stanu posiadania, jest ważny.

Pieniędzmi można się dzielić, np. wrzuca- my grajkowi monetę na ulicy.

Uczuć za pieniądze nie da się kupić.

Nasz nastrój nie powinien od nich zależeć. Nie wszystko jest nam potrzebne i kupo-

wanie kolejnych rzeczy bywa zbędne.