Wiele z nas zastanawia się, jaki wiek jest najlepszy, żeby wysłać dziecko samo na wakacje. Jedne pociechy są gotowe, mając lat 7, a inne dopiero 11. Od czego to zależy? Od tego, na ile mały człowiek jest nauczony samodzielności i jak odnajduje się w grupie rówieśniczej. Warto porozmawiać, objaśniając mu, co to będzie oznaczało w praktyce. Młodszym można powiedzieć, że kolonie to czas, kiedy będzie tylko z rówieśnikami i opiekunami. Że będą poznawać ciekawe miejsca, bawić się, ale nie oznacza to, że będą mogli robić, co zechcą. Że na koloniach jest rytm dnia, któremu trzeba będzie się podporządkować. Warto spytać dziecko, jak ono sobie wyobraża wyjazd i dlaczego chce jechać. Jeśli mówi: „Ja chcę sama/sam” – jest dobrze. Ważne, żeby nie przerażać młodego człowieka i nie zniechęcać.

Nasza pierwsza reakcja na pomysł kolonii? Paraliżujące przerażenie! Zastanówmy się, dlaczego tak reagujemy, czy mamy jakiś lęk, który teraz przenosimy na dziecko. Przyczyną takiej reakcji może być to, że jako dzieci doświadczyliśmy czegoś złego na koloniach, np. odrzucenia przez rówieśników albo przemocy nauczycieli. Przyczyną tego lęku może też być posiadanie jedynaka. Z jednej strony niepokój przed dłuższą separacją jest naturalny, ale z drugiej przerażamy nim dziecko i nie pomagamy mu w samodzielności. W tym żeby w przyszłości stanęło na własnych nogach.

Dziecko uczy się samodzielności od pierwszego kroku. Im więcej jej w bezpiecznych warunkach, tym lepiej dla niego. Podejmując decyzję o koloniach, zastanówmy się, na ile nasz ośmiolatek jest już samodzielny. Jeśli jest zawsze wyręczany i nie potrafi zrobić sobie kanapki, zawiązać sznurówek – nie jest dobrze. Samodzielność to też umiejętność zajęcia się sobą i tworzenia rówieśniczych relacji. Czy młody człowiek potrafi spędzić ze sobą czas na czytaniu, grach planszowych, ulubionych zabawach? Jeśli nasze dziecko stroni od innych dzieci, możliwe, że nie odnajdzie się w grupie i narazi na bycie kozłem ofiarnym. Ale też właśnie na koloniach może poczuć, że rówieśnicy są fajni. Pierwsze kolonie to pierwszy test kompetencji społecznych dziecka dla nas, rodziców.

Pójdźcie razem na zakupy. Ważne, żeby to dziecko z twoją pomocą wybrało coś dla siebie – co się podoba jemu, a nie tylko mamie. Jeśli siedmiolatek chce wziąć jakiegoś swojego misia, to dobrze, bo dzięki zabawce będzie czuć się bezpieczniej. Ustal z nim kieszonkowe. Ważne, żeby wiedziało, za ile może kupić sobie loda, a za ile kapelusz przeciwsłoneczny. Żeby umiało zarządzić swoim budżetem. Przećwiczmy to. Pamiętajmy też, żeby nie dawać dziecku wartościowych rzeczy, np. drogiego tabletu. Jest prawdopodobne, że go zgubi czy zapomni o nim. Ma do tego prawo, jest dzieckiem.

Niezależnie od tego, czy dziecko ma siedem czy trzynaście lat, trzeba rozmawiać z nim o jego cielesności. Powinno wiedzieć, na czym polega przekraczanie jego granic, czyli że nikt nie ma prawa go uderzyć ani straszyć. Nikt nie ma prawa dotykać jego miejsc intymnych. Nikt też nie ma prawa fotografować go nago. Nikt nie ma prawa pokazywać mu nagości innych w telefonie albo prezentować strasznych lub przemocowych filmów. Jeśli tak się stanie,należy zgłosić wydarzenie wychowawcy, a jeśli granice naruszy wychowawca, zadzwonić do rodziców. Jeśli któreś z innych dzieci zrobi sobie krzywdę – połknie za dużo leków, okaleczy się, będzie mówiło o samobójstwie, również warto porozmawiać o tym z dorosłymi. Dziecko powinno wiedzieć, że są sprawy, w których nie musi być samo. I dorośli są od tego, żeby je wspierać. Odwagi!